– W sierpniu my – nauczyciele – usłyszeliśmy o liście, który ma zostać skierowany do nas czy też do dyrekcji. W tym liście jedno słowo mnie zmroziło. Usłyszeliśmy na radzie pedagogicznej, że mamy zachęcać uczniów do szczepień. Kiedy ja zapytałam, czy dobrze słyszę, to okazało się, że niestety dobrze. I to jest właśnie pierwsza rzecz. Tego nie wolno nam robić. My, jako nauczyciele, mamy zachęcać dzieci do uczenia dzieci, nie jesteśmy lekarzami, nie jesteśmy pracownikami służby zdrowia. Wobec tego nie wolno nam zachęcać nikogo do szczepień! – mówi Agnieszka Pawlik-Regulska.
– Musimy wprost powiedzieć, że to nie jest nasze zadanie. Ministerstwo obarcza nas, nie dość, że takim zobowiązaniem niemalże, to jeszcze odpowiedzialnością za to. My, nauczyciele, nie możemy nakłaniać i przymuszać dzieci do szczepień. Tym dzieciom nie towarzyszy rodzic. On i jego obecność w tym wypadku nie jest konieczna. Tylko jest nauczyciel i na nim ma spoczywać obowiązek zareagowania, gdyby coś się stało! Gdyby na przykład wystąpił jakiś NOP albo jakiś wstrząs anafilaktyczny. Nauczyciele oczywiście przechodzą przeszkolenie pierwszej pomocy. Jednak robimy to raz, na początku kariery zawodowej, i ja to robiłam 20 lat temu – dodaje nauczyciela.
– Wobec tego czy ja będę wiedziała, jak się w takiej sytuacji zachować, kiedy dziecko będzie zachowywać się dziwnie? Oczywiście w takiej sytuacji muszę zadzwonić na pogotowie. Jednak czy wiedziałabym o innych rzeczach i jak je rozpocząć i co wtedy zrobić? Tego oczywiście nie wiem i wtedy na kogo spadnie odpowiedzialność? – pyta się pani Agnieszka Pawlik-Regulska.