– Dziś będę chciał się odnieść do mojego nagrania sprzed tygodnia, gdzie powiedziałem, że katechiści, idąc śladem papieża Franciszka, który wystąpił w reklamówce szczepień, idąc śladem kardynała Nycza, który uznał namawianie do szczepień za element „nauki Kościoła”, że katechiści w Polsce wymagają od swoich podopiecznych poddania się szczepieniom, i dopiero pod tym warunkiem mogą wjechać na konwiwencję. Niestety, skłamałem. Nie jest to prawda. Bardzo przepraszam tych wszystkich, którzy poczuli się urażenie, i którzy zostali wprowadzeni w błąd – tłumaczy się Jan Pospieszalski.
– Ale czy rzeczywiście całkowicie minąłem się z prawdą? O tym już za chwilę. Zaczynamy! Okazało się, że nie wszyscy i nie w całej Polsce, czyli kłamstwem było uogólnienie. Natomiast prawdą jest to, że katechiści w okręgu poznańskim, wrocławskim, pomorskim, wymagają od swoich podopiecznych poddania się szczepieniom, po podobno tak warunki postawiły im domy wczasowe, czy domy rekreacyjne, w których tego rodzaju spotkania mają się odbywać. W związku z tym chciałem przypomnieć tutaj kilka rzeczy – dodaje dziennikarz.
– Pierwsza sprawa to jest ta, że sama historia szczepień dawno wymknęła się już spod kontroli. Nie jest kwestią zdrowotną, nie jest kwestią medyczną, jest kwestią społeczną o polityczną. Co doskonale potwierdził sami minister Niedzielski, mówiąc na początku sierpnia w wywiadzie dla tygodnika Wprost, że kwestie trzeciej dawki musimy rozważyć, czy jest ona w interesie pacjentów, czy może jest w interesie firm farmaceutycznych – dodaje Jan Pospieszalski.