- Czy na nauczycielach w szkołach jest wywierana presja, aby przyjęli wiadomy preparat?
- Oczywiście, że tak. Sytuacja będzie się działa nadal, ponieważ wiemy, że bardzo dużo tych preparatów jest niewykorzystanych, także ci producenci, którzy chcą zarobić pieniądze zrobią wszystko, żeby je komuś podać. Pamiętam jak w lutym, jak już byliśmy w szkole, pojawiło się straszenie ministerstwa zdrowia, że wszyscy nauczyciele będą musieli być zaszczepieni. Moi pseudo koledzy powiedzieli mi, że nie wiedzą czy będę pracował w szkole jeszcze w marcu. Bardzo dużo nauczycieli się bało, była ogromna presja i wręcz stwierdzenie ministerstwa zdrowia, że nauczyciele, którzy się nie zaszczepią na covid nie będą mogli pracować w szkole, bo będą zagrożeniem dla uczniów. Skandalem dla mnie było to, że na początku roku szkolnego ministerstwo zdrowia kazało odczytać informację o szczepionkach na covid. W każdym razie moi koledzy spytali się mnie czy będę jeszcze uczył w marcu. Moją odpowiedzią było pytanie: czy wy będziecie jeszcze żyli? Zrobili bardzo dziwne miny, bo są zaszczepieni maksymalną ilością dawek tego preparatu. Już samo to wprowadza niepokój, podziały i krytykę. Jeśli chodzi o przymuszanie uczniów to polecenie ministra, aby publicznie w szkołach przeczytać o zbawiennych właściwościach tych preparatów, było bardzo dużo nauczycieli, którzy to przemilczeli albo wręcz stanęli w obronie uczniów, którzy byli prześladowani w związku z tą kwestią. Bo pytanie się ucznia czy jest zaszczepiony czy nie jest prześladowaniem w mojej opinii – mówi Janusz Świątkowski w programie Miry Piłaszewicz