W ostatnim czasie Sławomir Mentzen – niedawno wybrany prezes partii KORWiN, którą przemianował na Nową Nadzieję – gościł w programie Bogdana Rymanowskiego na antenie Radia ZET. W rozmowie na różne kwestie przewinął się także temat obowiązkowych szkoleń wojskowych.
Mentzen został zapytany, czy weźmie udział w ćwiczeniach wojskowych, jeśli otrzyma powołanie przez MON.
– Oczywiście, że się stawię – odparł. – Mam moralny obowiązek obrony ojczyzny.
– Ale słyszałem, że pan jest krytyczny wobec tej ustawy o obronie ojczyzny i wobec tego pomysłu, żeby MON powoływał w przyszłym roku ponad 200 tys. rezerwistów – mówił prowadzący.
Sławomir Mentzen: Nie robi się takiej reformy na chwilę przed wybuchem ewentualnej wojny!
– Ustawa o obronie ojczyzny to jest nowy ład w wojskowości. Nie robi się tak strategicznej reformy, tak wielkiej reformy na chwilę przed ewentualnym wybuchem wojny. To nie jest na to czas. Gdybyśmy mieli przed sobą 10 lat pokoju, wtedy można robić tego rodzaju reformy – tłumaczył prezes Nowej Nadziei.
– A może to jest właśnie ten czas, żeby przygotować się jeszcze lepiej, bo stare realia czy stare przepisy nie nadają się do nowej rzeczywistości? – ciągnął Rymanowski.
– Obawiam się, że stare przepisy się bardziej nadawały do rzeczywistości niż te nowe – zaznaczył Mentzen.
Sławomir Mentzen: Ustawy o obronie ojczyzny – podzielone głosy członków Konfederacji.
Dziennikarz zapytał także o odmienne głosy posłów Konfederacji ws. ustawy o obronie ojczyzny.
– Głosy się podzieliły. Posłowie wolnościowi wstrzymali się, a posłowie narodowi byli za – wyjaśnił gość programu. – Nasza partia jest złożona z trzech środowisk, w związku z czym każdy ma tam w niektórych sprawach inne podejście.
Sławomir Mentzen: Wyrywanie trzydziestokilkulatków z ich rodzin i firm to absurd!
– Osobiście uważam, że wzywanie na ćwiczenia trzydziestokilkulatków jest po prostu absurdalne. To jest głupie. Ludzi wyrywa się teraz z ich rodzin, wyrywa się z ich firm nie wiadomo na jaki czas, bo tam po tym 30-dniowym szkoleniu ma być możliwość kolejnego 90-dniowego szkolenia i to nie ma sensu – wysunął ocenę Mentzen.
– Nie da się w miesiąc kogoś przeszkolić (…) Nawet jeżeli udałoby się kogoś przeszkolić przez miesiąc, to jaki jest sens, żeby szkolić trzydziestokilkulatka? Jak długo ten podtatusiały trzydziestosześciolatek – tak jak ja – będzie zdolny, żeby jeszcze służyć w armii? Nie wiem, cztery lata, pięć lat maksymalnie. A gdyby powoływać 18-latków, to przed nimi mamy 20 lat – ciągnął dalej.
– Powinno być tak jak w Szwajcarii czy tak jak w Finlandii. Mamy szkolenie dwu-, trzy-, czteromiesięczne między maturą a studiami. Wtedy jest kilka miesięcy, kiedy się nic nie robi. Należy tych ludzi przeszkolić, zapłacić im dobre pieniądze, żeby sobie odłożyli je na studia czy też na dalsze życie i wtedy mielibyśmy kogoś, kto jest w stanie, w razie czego, być w rezerwie przez kolejne 20 lat – zakończył polityk. – I to w ten sposób powinno wyglądać – a nie tak, że na wariata powołuje się jakichś trzydziestokilkulatków.