W piątek miał być proces. Proces niezwykle głośny i pokazowy, który miał dotyczyć dziewiętnastu lekarzy. Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej zarzuca tym lekarzom między innymi to, że ci mieli odwagę kwestionować przyjętą strategię walki z wirusem. Samo śledztwo trwało dwa lata i kosztowało 40 tysięcy złotych, jednak dotąd nie przedstawiono konkretnych zarzutów. Następnie sprawę skierowano z powrotem do etapu przygotowawczego. Powodem braki w dochodzeniu.
Dr Zbigniew Martyka składa akt oskarżenia przeciwko dr Pawłowi Grzesiowskiemu!
„Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej postawił zarzuty 116 lekarzom”
Jak zauważa dr Zbigniew Martyka, który jest specjalistą chorób zakaźnych, w Poznaniu obecny był prokurator-obserwator z ramienia Ministerstwa Sprawiedliwości. Mogło to wpłynąć na bardziej rygorystyczne przestrzeganie prawnych procedur. – W sumie Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej postawił zarzuty 116 lekarzom. Bezpośrednim powodem było podpisanie „Listu otwartego polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia do polskich władz oraz mediów”. Śledztwo Naczelnego Rzecznika trwało 2 lata i kosztowało 40 tys. złotych – zaznacza ordynator oddziału zakaźnego dr Zbigniew Martyka.
Sprawa trafiła do ponownego rozpoznania
– Jeszcze przed otwarciem przewodu sądowego mec. Arkadiusz Tetela wyliczył sporą liczbę uchybień postępowania przygotowawczego, nazywając to niechlujstwem Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej –kontynuuje lekarz.
– Dwa lata pracy i dziesiątki tysięcy wydanych pieniędzy nie wystarczyły, aby obwinionym lekarzom postawić choć jeden, merytoryczny zarzut, do którego można by się konkretnie odnieść. Kiedy sąd może zwrócić akta sprawy? Ważne są dwie kwestie. Braki postępowania przygotowawczego muszą być istotne oraz sąd w trakcie rozprawy nie może ich usunąć bez znacznych trudności. De facto zwrot aktu do oskarżyciela może nastąpić jedynie w sytuacji, gdy ogrom „niedopracowania” sprawy jest rzeczywiście bardzo duży – stwierdza znany lekarz.
Prawo powinno być przestrzegane
Dr Martyka podejmuje próbę odpowiedzenia na pytanie, z jakich powodów w czasie jego rozprawy w Krakowie sąd nie podjął takiej samej decyzji, kiedy zaistniały te same przesłanki? – Otóż w Poznaniu w sprawie uczestniczył prokurator – obserwator z ramienia Ministerstwa Sprawiedliwości. Być może dlatego niespodziewanie zaczęto liczyć się z prawem i procedurami – podkreśla lekarz zakaźnik.
Na portalu red. @J_Pospieszalski o rozprawie lekarzy,oskarżonych o kwestionowanie zarządzeń pandemicznych.Warto podkreślić,że na sali rozpraw obecny był również prokurator-obserwator z ramienia @MS_GOV_PL 👏 Może dlatego zaczęto liczyć się z procedurami?🤔https://t.co/TZawuqBAaD
— Anna Maria Siarkowska (@AnnaSiarkowska) March 18, 2023
Źródło: Zbigniew Martyka (Facebook)