Obecny kryzys żywnościowy to konsekwencja tego, co zrobiono z polskimi rolnikami od czasu wejścia do Unii Europejskiej. U nas nie ma rolnictwa indywidualnego, to są resztki gospodarstw które jeszcze się utrzymują, ale nie ma rolników, którzy byli kiedyś. Wmawiano nam, że Polska jest zacofana. Rolnicy, którzy ledwo wiązali koniec z końcem poszli na bezrobocie. Dzisiaj konsekwentnie dąży się do tego, abyśmy mogli zaopatrywać się w wielkopowierzchniowych sklepach. Podczas sytuacji zaistniałej na wschodniej flance, taki producent może w każdej chwili zniknąć. Ludzie podczas wojny nie mogliby iść do supermarketu, to wszystko by znikło. Polacy o patriotycznym nastawieniu powinni zrobić wszystko aby przywrócić rangę zawodu rolnika. Jeśli będziemy mieć własne rolnictwo to tak, jakbyśmy mieli własną spiżarnię. W rolnictwie pracowali Ukraińcy, którzy pojechali bronić ojczyzny. Polakom nie opłaca się pracować w rolnictwie, które jest tłamszone. Im szybciej zginie polskie rolnictwo, tym szybciej stracimy suwerenność żywnościową rozumianą jako wolność w wyborze – czy iść do supermarketu czy kupić u rolnika? W PRLu mieliśmy ekologiczne rolnictwo. Rolnicy nie mogli kupować nawozów, dzięki czemu nie truli swoich rodzin mieszkających w miastach – mówi Stanisław Kolbusz w programie Miry Piłaszewicz
Subskrybuj
0 komentarzy