Klękaniem mając obrzękłe kolana, skamlemy: Unio, dej trochę siana. Dej trochę siana, idą wybory, a w skarbcu pustką wieje jak z nory. Do diabła już z tą reformą sądów, wszak tylko krowa nie zmienia poglądów. A niepodległość? Przereklamowana. Wszystko sprzedamy. Dejcie nam siana. My posypiemy popiołem głowy, wdrożymy każdy kamień milowy ku utrapieniu obywateli: chcieli do Unii, to będą mieli. Wszystko zrobimy, Unio kochana, tylko dej siana, tylko dej siana.
Dobromir Sośnierz: Jakie buty trzeba będzie jeszcze wylizać w Brukseli, żeby dostać środki z KPO?
Anonimowy autor, chyba jakiś zaginiony wczesny Norwid, nie wiem, ale sprawdza się. Wasza krótkowzroczność i naiwność w relacji z Unią Europejską jest naprawdę porażająca. Żaden normalny kraj nie może sobie pozwolić na wprowadzanie przepisów, które pozwalają jednemu organowi podważać legitymację drugiego i odwoływać się przy tym do zewnętrznych ośrodków władzy.
Żadne doraźne korzyści ekonomiczne nie są tego warte, żeby wkładać głowę pod topór w tak oczywisty sposób. To jest urzędowe wprowadzenie anarchii na skalę porównywalną tylko z tą, która zgubiła już I Rzeczpospolitą. Stworzenie nieuznających się nawzajem instytucji oznacza długotrwałą wojnę domową. Do jej wygaszenia będziecie znowu potrzebowali zgody Unii i za tę przysługę znowu będziecie musieli zapłacić.
Przewińcie sobie taśmę do momentu, kiedy tutaj z głośnymi brawami, a jakże, przyjmowaliście, z pogwałceniem zresztą wszelkich reguł, przepisy o zasobach własnych. Przecież już wtedy wam powiedziałem, że wkładacie sobie smycz na szyję i zaraz ktoś za nią szarpnie. I co, szarpnął? No szarpnął.
A więc teraz posłuchajcie, skoro nie słuchaliście wtedy. Droga do wzbogacenia, do rozwoju gospodarczego to budowanie własnej siły, to nie jest zapożyczanie się i wyprzedaż własnych aktywów, nie jest to również drukowanie pieniędzy, niezależnie od tego, czy drukarka jest w Warszawie czy w Brukseli. Pieniądze są tylko środkiem wymiany, a prawdziwe bogactwo, to jest to, co można za nie kupić, to są towary i usługi, które wytworzymy.
One się nie rozmnożą cudownie od tego, że przywieziemy tu kilka palet zadrukowanych papierków. Jeśli nie uwolnicie gospodarki od podatków i biurokracji, to te palety nadrukowanych i pożyczonych pieniędzy tylko napędzą jeszcze bardziej inflację. Ale wy jak nałogowy alkoholik jesteście gotowi za ten chwilowy zastrzyk gotówki zgadzać się na eksploatację swojego kraju poprzez podatki nakładane w Brukseli i w Berlinie.
Przecież my per saldo stracimy na tym. W długim terminie my jako obywatele tego kraju tylko do tego dołożymy, bo wy jako klasa polityczna oczywiście dostaniecie trochę kasy do rozdania przed wyborami, a my latami będziemy ponosić konsekwencje za wszystkie te wynegocjowane zakulisowo kamienie młyńskie, które nas będą ciągnąć w dół jak betonowe buty.
W dodatku znaczną część tych pieniędzy trzeba będzie wydać na rzeczy, których nie potrzebujemy, a może nawet będą szkodliwe. Po jaką cholerę nam np. płatne ekspresówki? To znowu zysk tylko dla polityków, więc my będziemy jako obywatele musieli się zapożyczyć, spłacać to wszystko latami, żebyście wy nas mogli jeszcze skuteczniej eksploatować. Ale może to nie będzie potrzebne, bo do 2035 r. w ogóle samochody spalinowe nie będą już produkowane, więc obywatele będą siedzieć w domu, a nie jeździć niepotrzebnie w tę i we w tę. Góry to sobie zobaczą w Internecie, prawda?
Sośnierz o prawyborach Nowej Nadziei: “Jedno wielkie OSZUSTWO!”