– Dawno, dawno temu, wiele lat temu, krótko po otrzymaniu dyplomu lekarza podjąłem pracę jako internista. Zawsze chciałem pracować jako lekarz rodzinny i w szpitalu pracowałem tylko rok. Nawiasem mówiąc, to prawdziwa historia. W tamtych czasach młodzi lekarze byli rzucani na głęboką wodę. Kiedy usiadłem za biurkiem, aby zobaczyć moich pierwszych pacjentów, będąc po raz pierwszy w gabinecie lekarskim, od czasu kiedy jako dziecko, źle się poczułem i zostałem zabrany przez mamę do naszego lekarza rodzinnego – opowiada o swojej historii dr Vernon Coleman.
– Nie pamiętam już, co mi dolegało. Jedynie pamiętam, że lekarz palił fajkę i wciąć z niej pykał. W każdym bądź razie usiadłem za biurkiem i nacisnąłem przycisk, który zadzwonił w poczekalni. A potem zacząłem szukać formularzy, których potrzebuję, aby wypisywać recepty, zwolnienia lekarskie i tak dalej – tłumaczy lekarz.
– Nie miałem pojęcia, które formularze do czego służą. W tamtych czasach było inaczej. Inaczej na wiele sposobów. Nie było systemu wizyt lekarskich. Pacjenci nie dzwonili, aby umówić się na wizytę za tydzień, dwa lub trzy tygodnie wcześniej. Po prostu się zjawiali rano lub po południu – mówi dr Coleman.