Jak się obecnie okazuje, zastosowane w pandemii przez polski aparat ucisku, zwany również rządem, środki przymusowego tresowania ludzi, tj. maseczki, na dłuższą metę nie zdały egzaminu, a wręcz przyniosły odwrotny do zamierzonego rezultat.
W ubiegłych latach podczas pandemii koronaświrusa jednym z głównych zaleceń, obok kwarantanny, izolacji oraz dezynfekcji, było noszenie przez każdego obywatela maseczki. Mimo że nakaz został wydany bezpodstawnie i wbrew polskiej konstytucji, jego przestrzeganie było bardzo surowo i rygorystycznie pilnowane przez służby państwowe, a także przez zwyczajnych ludzi. Wielu policjantów bezmyślnie i bezlitośnie wypisywało mandaty za brak tego elementu kamuflażu na twarzy, ścigając tym samym niezamaskowanych „przestępców”. To samo można powiedzieć o działaniach sanepidu.
Ludzie chorują znacznie częściej, z powodu długotrwałego noszenia maseczek i izolacji.
Obecnie wychodzi na światło dzienne, jak bezcelowe było wprowadzenie przez polskich rządzących tychże dyspozycji. Coraz więcej lekarzy przyznaje bowiem, że niechcianym skutkiem noszenia przez ludzi maseczek oraz powszechnej izolacji okazało się zmniejszenie naturalnej odporności wśród Polaków. Nasze układy immunologiczne „odzwyczaiły się” od chronienia nas znanymi im dotąd metodami, gdyż zostały poniekąd wyręczone w inny sposób.
„Wiosną zazwyczaj poczekalnie w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej się wyludniają, bo ludzie dużo rzadziej chorują. Zazwyczaj. Bo ta wiosna – jak podkreślają lekarze rodzinni – jest inna niż wszystkie.” – możemy przeczytać w łódzkiej Gazecie Wyborczej.
Straciliśmy odporność, a wszystko przez działania podczas pandemii.
Pewien lekarz rodzinny z Łodzi przyznaje w wywiadzie z redaktorem wspomnianej gazety, że do przychodni zgłasza się tyle osób, ile zazwyczaj jesienią, w sezonie infekcyjnym. Według statystyk, pacjentów z różnego rodzaju infekcjami górnych dróg oddechowych jest o kilkanaście do nawet kilkudziesięciu procent więcej niż w ubiegłym roku.
„Straciliśmy odporność […] Z której strony by tego nie analizować, dojdziemy do wniosku, że wszystko przez pandemię. Z powodu izolacji i noszenia maseczek nie budowaliśmy naturalnej odporności, bo ekspozycja na jakiekolwiek wirusy była mocno ograniczona. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia.” – wyjaśnia specjalista medycyny rodzinnej dr Michał Matyjaszczyk.
Czy ludzie wreszcie przejrzą na oczy?
Skoro nawet w Gazecie Wyborczej możemy doczytać się takich wniosków, to oznacza, że problem faktycznie istnieje i to na dużą skalę. Na szczęście, coraz więcej obywateli zaczyna budzić się z koronaświrusowego letargu. Jak możemy dostrzec, kłamstwo ma krótkie nogi, a światowa propaganda wirusa-celebryty chwiejnym krokiem zbliża się ku zagładzie. Jednak czy to wystarczy, aby w przyszłości ludzie z większym dystansem i bardziej świadomie podchodzili do kolejnych wymysłów władz na całej kuli ziemskiej?
Źródło: Gazeta Wyborcza