– Razem z Dorotą Sienkiewicz jestem w zarządzie Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Jesteśmy tutaj, bo się nas nęka! To się już dzieje od wielu lat, przynajmniej od 5 lat. Teraz oczywiście jeszcze bardziej się to nasiliło. Pozytywny aspekt tego jest taki, że dzięki tym ostrym restrykcjom otworzyły się oczy i jest nas coraz więcej. Walczymy o wolność, wolność zawodu, wolność wypowiadania się. Walczymy o to, żeby leczyć pacjentów tak, jak uważamy za zgodne z wiedzą i doświadczeniem własnym, i z własnym sumieniem – mówi o swojej sytuacji lekarka Katarzyna Bross-Walderdorff.
– Przyjechałam z daleka, bo mieszkam niedaleko Bielska-Białej. Tam też prowadzę moją praktykę lekarską, ale bywam też w różnych miejscach, w różnych miastach, więc przedłużyłam pobyt w Warszawie – dodaje lekarka.
– Jestem już na tej liście. Jest toczone postępowanie przeciwko mnie. Jest to postępowanie wyjaśniające. Też kuriozalne jest, że najpierw poinformowano nas, że będziemy sądzeni w izbie lekarskiej, czy w sądzie lekarskim, w Opolu – wyjaśnia Katarzyna Bross-Walderdorff.
“Za komuny było lepiej” te słowa powinny dać do myślenia. Straszne . Zmierzamy do upadku.
Panie Pospieszalski, zapytam przewrotnie – a co z idealami o ktore w latach 80-tych walczyl pancio Kaczynski???